sie 05 2015

Rozdział 3


Komentarze: 0

Cała nasza czwórka czeka przed salą odpraw, znajdującej się w najbardziej strzeżonej części podziemi. Tutaj bowiem jest całe centrum dowodzenia oraz schron, który ma nas ochronić przed zagrożeniem, które zdoła przedostać się przez wszystkie cztery poziomy. Naturalnie to bezpieczne schronienie nie jest przeznaczone dla wszystkich... 

 

Drzwi otwiera nam czarnoskóry żołnierz, który wychodzi na zewnątrz zostawiając nas sam na sam z naszymi władzami. W tej chwili w pomieszczeniu panuje przejmujący półmrok. Palą się jedynie dwie żółte lampki przed nami. Trochę dodatkowego światła daje potężny ekran na jednej ze ścian, na którym obecnie nic nie jest wyświetlone. Przy długim stole siedzą cztery osoby. Od prawej spod wąskich okularów patrzy na nas generał Anrdree Focher. Ma na sobie ciemnogranatowy strój zupełnie niepotrzebnie, lub raczej na pokaz, ozdobiony licznymi medalami. Myślę, że nie mają one żadnego znaczenia. Ma to nam raczej pokazać, kto tu jest najlepszy. 

 

Obok niego siedzi prezydent Johanna Moltke. To dosyć postawna kobieta o ciemnych, ciasno spiętych w kok włosach i szpiczastych okularach. Jest prezydentem od stosunkowo niedługiego czasu. Wcześniej była doradcą byłego prezydenta do spraw tak zwanych "naukowych metod poznania wczesnego stadium wirusa". To dla niej między innymi pracował mój i Arona ojciec. Mimo moich mieszanych uczuć co do tych naukowych metod, czułam do Moltke specyficzny szacunek. Po tym wszystkim co zaszło, nie zostawiła ani mnie ani mojej siostry Natalii samym sobie. Wzbudziła również szacunek odpowiednich ludzi... To dzięki temu została prezydentem.

 

Obok Moltke siedzą jej doradca Georg Papae oraz Główny Minister - Richard Beluveer, nazywany po prostu "ministrem". Władze ograniczone są do minimum. Strefy od 1 -3 karmi się bajką, że to ze względu na oszczędności oraz chęci, by każdy pracował równie mocno nad odbudową społeczeństwa. My na samym dole wiemy, że demokracja, rządy ludu i tak dalej nie sprawdzają się w tak trudnych czasach jak te, gdy decyzje muszą zapadać już teraz. Poza tym gdyby lud miał swoich przedstawicieli wiedziałby zbyt dużo. Władza zaś tego właśnie chce uniknąć.

 

- Cieszę się, że was widzę - mówi Moltke sztucznie udawaną radością. 

 

- Chyba musicie być zadowoleni, że coś dla was mamy i nie jest to jakiś zwykły zwiad- mówi dalej i patrzy na nas tym przenikliwym spojrzeniem. Nie odpowiadamy, ale wszyscy palimy się do tego zadania, którego jeszcze nie poznaliśmy. Moltke patrzy po naszych twarzach jak gdyby chciała coś z nich odczytać. Nie widząc jednak w nas reakcji mówi dalej.

 

- Jak już wiecie, dzięki pracy i poświęceniu waszych ojców udało nam się co nieco dowiedzieć o wirusie... a raczej jego pochodzeniu...

 

Georg Papae wstaje i włącza wyświetlacz. Na potężnym monitorze pojawia się kilka rysunków, które zupełnie nic mi nie mówią. To na pewno coś z geografii... jakaś wyspa. Nie wiem. Nigdy nie starałam się zdobyć wiedzy o świecie zewnętrznym. Bo i po co? 

 

- To Australia. - odpowiada Papae - Przez ponad wiek uważaliśmy, że wirus ma swoje źródło w Wielkiej Brytanii, ale dzięki nabytej przez nowe technologie wiedzy, wiemy, że to właśnie ten samotny kontynent dał początek, a raczej koniec wszystkiemu.

 

Czuję jak po ciele przechodzi mi dreszcz. To mój ojciec pierwszy powrócił z tą informacją. Już wtedy zaczęły się jego problemy...

 

- Jak doskonale zdajecie sobie sprawę, nie mamy fizycznej możliwości zbadać tego terytorium. 

 

Odrywa oczy od wyświetlacza i zimnymi oczami zaczyna nas prześwietlać. 

 

- Czy widzicie tu jakiekolwiek powiązanie między Wielką Brytanią, a Australią? - pyta. Nasza odpowiedź jest oczywista. Nie. Nie mamy dużego pojęcia o Wielkiej Brytanii, prócz tego gdzie leży i że tam wszystko w Europie się zaczęło, a tym bardziej nie wiemy czym jest ta Australia. Zarozumialec Papae doskonale o tym wie, ale najwyraźniej potrzebuje pokazać innym, że jest od nich znacznie lepszy i upokarza ich brakiem, moim zdaniem, zupełnie niepotrzebnej wiedzy. 

 

- Obydwa państwa były powiązane ze sobą unią. Brytyjski monarcha był również monarchą australijskim. - odpowiada z ironicznym uśmiechem. Moltke macha znudzona ręką.

 

- Jeśli chciałeś zostać nauczycielem to pomyliłeś strefy. Siadaj. - gai go Moltke. Papae siada z podniesioną głową, ale po jego twarzy przelatuje cień. Najwyraźniej poczuł się urażony. Prezydent patrzy na każdego z nas z osobna. Jej spojrzenie jst ciepłe, ale jednoczenie bardzo poważne i pewne siebie.

 

- Udało nam się również dowiedzieć, że badania nad wirusem zlecił rząd brytyjski. Prawdopodobnie celowo wybrał tak odosobnione miejsce jak Australia. Nie mamy jednak wątpliwości, że wszelkie ważne dane napływały na bieżąco do zleceniodawców. Z pewnością chcieli wszystko wiedzieć, tym bardziej, że wirus miał być początkowo lekiem na całe zło - mówi Moltke, a ja zaczynam się domyślać co ta kobieta chce nam powiedzieć. Robi mi się gorącą.

 

- Nie zgadzaliśmy się z tym pomysłem, ale jak wiecie nie zamierzamy nigdy więcej wracać do eksperymentu. Ostatecznie stwierdziliśmy, że nie mamy innego wyjścia. Trwa to już zbyt długo. Nie wiem ile jeszcze zniesiemy takie podziemne życie - ciągnie dalej Moltke. Patrzę na Arona i zdaję sobie sprawę, że i on wie co mamy zrobić. 

 

- Za dwie godziny macie być gotowi. Jedziecie do strefy D2. Jutro rano opuścicie kontynent i dostaniecie się na Wyspy Brytyjskie. Chcę abyście dostali się do Londynu i osobiście zbadali sprawę - dodaje poważnie Moltke.

 

No tak. Mamy się dostać do samego centrum epidemii...

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz